sobota, 14 czerwca 2014

Bez czarny

Bez czarny na Warmii wciąż oszałamiająco kwitnie, to dobry czas na zbiór jego magicznych kwiatów.


Bez czarny, o czym świadczą m.in. wykopaliska z epoki kamiennej, jest jedną z najstarszych roślin leczniczych, z którą w przeszłości wiązały się także zabobony i praktyki magiczne wielu różnych ludów. W wierzeniach starożytnych Germanów patronką bzu była bogini Hołda (albo pani Holle - również opiekunka domowego ogniska), stąd niemiecka nazwa bzu: Holunder. U starych Prusaków zabronione było ścinanie, a nawet zranienie krzewu „świętego" czarnego bzu, a kiedy przycięcie gałęzi stawało się niezbędne, ojciec rodziny padał przed bzem na kolana i prosił krzew o przebaczenie. Na wsiach kresowych istniał przesąd, że wykarczowanie hyczki to czyn świętokradczy i może sprowadzić rychłą śmierć. Na wschodzie Polski długo utrzymywało się przekonanie, że zły człowiek, który wykopie krzak bzu będzie później cierpiał na bolesne kurcze rąk i nóg. W wielu krajach europejskich (szczególnie w XVII w.) nie wolno było palić bzem w piecu, bo mogło to wywołać u całej rodziny parch na głowie i na twarzy, a w najlepszym wypadku wrzody na różnych częściach ciała. Miejsce pod koroną bzu miało moc magiczną, dlatego matki zanosiły tam nieuleczalnie chore dzieci, wierząc, że demony dopomogą w ich uzdrowieniu. Krzew, jeśli zmarniał wiosną z niejasnej przyczyny, wróżył niechybnie suszę na polach i w studni. W niektórych rejonach Polski wieśniacy jeszcze tuż przed wojną uchylali nakrycia głowy, przechodząc koło krzaka bzu, gdy ten rósł niedaleko domu. Od niepamiętnych czasów Sambucus nigra, o czym wspomina m.in. rzymski historyk Tacyt (około 55-120 r. n.e.), był używany w różnych obrzędach związanych z grzebaniem zmarłych. W średniowieczu i później czarnym bzem otaczano kościółki i kaplice ufając, że oddala uderzenia piorunów, W wiekach średnich istniał też przesąd, że bzowina chroni konie przed chorobami i dlatego masztalerze sadzili masowo zarówno bez czarny, jak i podobny do niego, ale mniejszy - bez hebd, obok zamków rycerskich, gdzie przetrwał do dziś przy wielu ruinach. (Andrzej Skarżyński - Zioła czynią cuda)

1 komentarz:

  1. Zgadzam się to ciekawa roślina. Choć obecnie już tak nie hołubiona. Sam mam stylisko do motyczki z bzu właśnie zrobione, lekkie i wytrzymałe.
    Palić bzem w piecu? pewnie by się dało, lecz ma tak drobne gałązki, ze cały dzień trzeba by się z nimi zmagać aby urobić na jeden wsad do kotła - nierewelacyjnie sie opłaca, choć w zeszłym roku wyzbierałem wykarczowane korzenie czarnego bzu i paliły się świetnie, - tyle że robotę z ich pofragmentowaniem to w 90% buldożer odwalił.

    OdpowiedzUsuń