Długo wyczekiwane spotkanie z łosiem w olsztyńskim Lesie Miejskim. Spokojnie objadał się młodymi leszczynowymi liśćmi, pozwalając podziwiać się przez spory okres czasu. To on oczywiście wyznaczał dystans oraz granicę obserwacji, którą z gracją zakończył w odpowiednim dla siebie momencie niespiesznie oddalając się w sobie tylko znanym kierunku.
Ajajajaj! Jakie piękne spotkanie!
OdpowiedzUsuńJa wczoraj wybrałam się, nieśmiało mając nadzieję, że zobaczę łosia, ale łoś miał inne plany...